Grzesznik | Maggie Stiefvater

SŁAWA
Wszyscy sądzą, że znają historie Cole’a, charyzmatycznego lidera zespołu NARKOTIKA. Jest sławny, czerpie z życia pełnymi garściami. Muzyka, dziewczyny i używki to dla niego codzienność.
UPADEK
Pewnego dnia Cole, będąc w amoku narkotykowo-alkoholowym, ląduje twarzą na scenie. Oznacza to koniec jego kariery. Chłopak znika. Okazuje się, że jednak żyje i skrywa mroczny sekret.
GRZESZNIK
Jedną z niewielu osób znających prawdę o Cole’u jest Isabel. Kiedyś wydawało się, że ich związek nie ma przyszłości, a oni potrafią bez siebie żyć. Ich losy znowu się splatają, tym razem w gorącym Los Angeles. Cole postanawia się zmienić – dla Isabel, która próbuje ułożyć sobie życie po śmierci brata. 

(opis wydawcy)


„Grzesznik” był jedną z tych pozycji, którą planowałam przeczytać, jak tylko dowiedziałam się, że powstała, ale jakoś nigdy nie miałam okazji po nią sięgnąć. Może była to kwestia tej okropnej polskiej okładki, która oprócz tego, że mnie odrzuca, to jeszcze nijak nie pasuje do mojego wydania serii, i tego, że byłam zbyt leniwa, żeby zamówić ją w oryginale. Może tego, że miałam duże wątpliwości co do autorki, którą kiedyś uwielbiałam, ale po przeczytaniu drugiej i trzeciej części Króla Kruków (które wynudziły mnie okrutnie) jakoś się do niej zniechęciłam. A może potrzebowałam po prostu argumentu w postaci ceny, bo po tym, jak zobaczyłam tę książkę za grosze w którejś z tanich księgarni, nawet ta straszna okładka przestała mi przeszkadzać ;).

I takim sposobem zabrałam się za kończenie serii, którą zaczęłam czytać siedem lat temu. 
Albo raczej dokończyć jeden z jej wątków, bo „Grzesznik” nie jest nawet czwartą częścią a companion novel (powieścią towarzyszącą?? próbowałam znaleźć polskie tłumaczenie, ale jak widać, mi się nie udało), opowiadającą historię dwójki moich ulubionych bohaterów z oryginalnej trylogii, Cole i Isabel. Jakoś zawsze wolałam tę dwójkę od Grace i Sama (którzy zawsze byli odrobinę mdli), bo na ich tle ich wątek wydawał mi się bardzo poważny i dorosły. I byłam bardzo zaskoczona po skonfrontowaniu wrażeń mojej kilkunastoletniej mnie z tym, jak te postacie prezentują się naprawdę. Bo okazało się nagle, że wcale tak dojrzałe nie są i gdyby nie moja wcześniejsza sympatia oraz to, że zostały nieźle napisane, to nie wyróżniałyby się za specjalnie od wszystkich innych podobnych bohaterów. Na szczęście nadal nie można odmówić tej parze wyrazistości, bo zarówno Isabel, jak i Cole mają swoje własne osobowości, które może nie wydają mi się aż tak oryginalne, jak kiedyś, ale nadal duży plus za to, że nie miałam wrażenie, że w ich miejsce mógłby się pojawić ktokolwiek. 
Styl Maggie Stiefvater przy ostatnich kilku jej pozycjach, które czytałam, zamiast zachwycać, bardzo mnie męczył, do tego stopnia, że zaczęłam się zastanawiać czy od zawsze taki był i po prostu nie byłam na tyle wyrobiona literacko, żeby to zauważyć. Jest on jednak jak na literaturę młodzieżową wyjątkowy, choć miejscami jej metafory mogą wydawać się dość kiczowate i „over the top”, ale taki już ich urok. I w tym przypadku bardzo się sprawdził. Miałam wrażenie, że czytam tę samą autorkę, którą tak kiedyś lubiłam. Skrzywiłam się czasami nad jakimś zdaniem, ale ani nie byłam znudzona, ani zirytowana. To po prostu specyfika stylu autorki.

„Grzesznik” jest jedną z tych pozycji które, mimo że bardzo mi się podobała, to jednak miałam wrażenie, że coś nie do końca jest z nią w porządku. 
A mianowicie zauważyłam, że właściwie nie ma ona fabuły. Co może brzmieć jak poważny problem dla powieści, ale wydaje mi się, że jestem przyzwyczajona do tego, że w książkach Maggie Stiefvater dzieje się o wiele więcej, jest co najmniej kilka wątków. A tutaj mamy romans i w sumie nic poza tym. Na nim opiera się cała oś fabularna, jak to w romansach zwykle bywa i chyba jestem po prostu zaskoczona, że to wszystko, co dostałam. Jest to po prostu historia o związku dwóch osób z problemami (której dodatkowo nie da się do końca zrozumieć bez znajomości poprzednich trzech części). Oczywiście pojawiają się mini wątki poboczne, ale są one albo mało istotne, albo nawet jak są bardziej rozbudowane, to ściśle związane ze związkiem Cola i Isabel. I to wszystko nie powinno mi przeszkadzać, w końcu sięgnęłam po „Grzesznika”, ponieważ opowiadał o ich relacji, ale nie wiem, jestem po prostu zdziwiona jak spokojna? była to pozycja w porównaniu z innymi dziełami autorki.

Bardzo się ciesze, że udało mi się w końcu przeczytać „Grzesznika”, bo przypomniało mi to, że Maggie Stiefvater potrafi pisać fajne książki młodzieżowe. Dodatkowo miło było cofnąć się w czasie i powrócić do postaci, które kiedyś naprawdę lubiłam. Wiem, że moja pozytywna opinia wynika w tym przypadku w większości z dużej sympatii do serii i może gdybym nie czytała tej jej wiele lat temu, miałabym o niej całkowicie inne zdanie. Wydaje mi się jednak, że „Grzesznik” jest skierowany właśnie do fanów, którzy byli ciekawi, jak ta historii dalej się potoczy. I jako taki twór sprawdza się idealnie. 
Osobom, które także lubiły Cole i Isabel, zdecydowanie polecam tę pozycję, pomimo braku fabuły ;) A ja aż nabrała ochoty na powtórkę „Drżenia” co pewnie nigdy się nie stanie, ale mogę sobie przynajmniej powspominać.

Komentarze

  1. Kusi mnie ta seria, oj kusi. Tyle, że moje doświadczenia z Maggie Stiefvater nie są najlepsze, niestety (albo stety) ale kompletnie nie podobało mi się The Raven Cycle :( Moim zdaniem był to zmarnowany, przegadany potencjał - może tym razem bardziej mi się spodoba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym bez problemu polecić Ci tę serię, bo dobrze ją wspominam, ale prawda jest taka że czytałam ją lata temu, i ciężko mi teraz ocenić czy naprawdę była dobra i warta uwagi czy tylko mi się tak wtedy wydawało ;)
      Na pewno autorka miała ciekawy pomysł na przedstawienie wilkołaków, ale niewiele oprócz tego pamiętam. Nadal jednak wolę tę serię niż The Raven Cycle, który od drugiej części jest dla mnie porażką :/

      Usuń
  2. A ja cykl o kruczych chłopcach bardzo lubię, uważam go za bardzo dobrze napisany i z niezwykle ciekawymi postaciami i historią. Zdaję sobie natomiast sprawę, że akurat książki tej autorki mogą nie przypaść do gustu ze względu na sposób prowadzenia fabuły i właśnie język.
    Do serii, o której piszesz tutaj, chciałabym się zabrać, ale chyba jestem na nią za stara i trochę szkoda mi czasu na młodzieżowe romanse^^;

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty