Niedziela na wsi | Agatha Christie

To miała być spokojna niedziela na wsi. Herkules Poirot, zaproszony na obiad do domu lady Angkatell, trafia wprost na miejsce zbrodni. I nie jest to impertynencki żart ani gra towarzyska! Czerwona krew doktora Johna Christowa kapie do niebieskiej wody w basenie...

Czy lekarz został zabity przez zazdrosną o niego kobietę: żonę, kochankę albo dawną ukochaną? Wszystkie są na miejscu zbrodni, a jedna nawet trzyma w ręce rewolwer… Ale dowody i zeznania wcale nie są jednoznaczne. Tym razem Poirot trafił na godnego siebie przeciwnika. Czy wskazanie mordercy i odkrycie prawdy będzie sprawiedliwym wyjściem?

(opis wydawcy)



Po kilku miesiącach przerwy od czytania powieści Christie, zdążyłam zatęsknić za atmosferą jej dzieł. Postanowiłam sięgnąć więc po „Niedzielę na wsi”, kolejną pozycję ze sławnym Herculesem Poirot.

Zaczynając od zalet, autorce już od pierwszych stron bardzo dobrze udało się nakreślić charaktery postaci, w szczególności Johna Christowa. Od dawna nie zapałałam do żadnego bohatera aż taką niechęcią, żeby z niecierpliwością czekać, aż go w końcu zamordują. Inne postacie również są dość wyraziste. Nie są one może jakoś specjalnie rozwinięte, w końcu książka ma jedynie 250 stron. Autorce jednak udaje się przekazać czytelnikowi wszystkie najważniejsze informacje, tak że postacie nie zlewają mu się w jedną szarą masę. 
Dodatkowo, styl Christie jak zwykle pozwolił łatwo wczuć się w klimat i wciągnąć w historię.

Mimo jednego sporego problemu to pod względem pomysłu na fabułę jest to jeden z ciekawszych kryminałów Agathy Christie, które ostatni przyszło mi przeczytać. Lubię, jak rozwiązanie mnie zaskakuje i chociaż tak było w tym przypadku, to jednak miałam wrażenie, że wszystko wyjaśniło się jakoś za łatwo. 
Książki Christie zwykle nie zawierają spektakularnych scen akcji itp. (jak już się pojawiają, to zwykle nie wychodzą za dobrze), ale zwykle samo śledztwo, szczególnie jak prowadzi je Poirot, jest bardzo ciekawie poprowadzone i opisane. Tutaj niestety mi tego zabrakło, a szkoda, bo historia zapowiadała się na bardziej ekscytującą. 
Lubię jednak, jak Poirot jest jedna z centralnych postaci danej historii, niestety „Niedziela na wsi” należy do grona tych powieści, w której detektyw przewija się gdzieś na drugim planie. I pewnie to wpłynęło na mój jej końcowy odbiór, może dla innych osób, które dopiero zaczynają przygodę z Christie lub nie przepadają za Poirot, ta pozycja bardziej się spodoba.

Pod względem samej zagadki, „Niedzielę na wsi” zaliczyłabym do takiego mocnego średniaka, czytało się to nie najgorzej. Jako fanka kryminałów Christie nie jestem jakoś zachwycona, bo zabrakło mi czegoś, co by tę powieść w jakiś sposób wyróżniło. Nie jest to na pewno pozycja, która zapadnie mi w pamięć, ale nie żałuję też czasu, który na nią poświęciłam.

Komentarze

  1. Czytałam mnóstwo powieści Christie, a Poirot należy do moich ulubionych literackich detektywów, ale przyznam z bólem serca, że nie pamiętam fabuły tej książki. Być może to znak, że powinnam powoli wracać do twórczości mojej ulubionej autorki kryminałów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wielu jej książek w ogóle nie pamiętam ;) Ale przy powtórce przynajmniej będzie jakiś element zaskoczenia ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty