Księżniczka po przejściach. Nie tylko o Gwiezdnych Wojnach | Carrie Fisher
Carrie Fisher zasłynęła jednak nie tylko niezapomnianą rolą siostry Luke’a Skywalkera w trylogii George’a Lucasa, ale również jako autorka czterech bestsellerowych powieści. „Księżniczka po przejściach” to autentyczna i bezkompromisowa autobiografia , w której Fisher postanawia opowiedzieć całą prawdę o swoim barwnym, choć niełatwym życiu. Jakie było jej dzieciństwo, gdy dorastała jako produkt „hollywoodzkiej hodowli gwiazd”. Jej rodzicami byli, znani na całym świecie: Debbie Reynolds i Eddie Fisher. Jak sama stawała się ikoną popkultury, wcielając się w księżniczkę Leię w kultowej trylogii Lucasa. Wprost pisze o swoim uzależnieniu od narkotyków i alkoholu, problemach z depresją i o wychodzeniu na prostą.
(opis wydawcy)
O „Wishful Drinking” lub po polsku „Księżniczce po przejściach. Nie tylko o gwiezdnych wojnach” (dłuższego tytułu chyba nie można było wymyślić) słyszałam już jakiś czas temu. Jednak dopiero po tym, jak jakiś czas temu natrafiłam na fragmenty show o tym samym tytule (które po polsku nazywa się „Księżniczka na kacu”, co moim zdaniem jest o wiele lepszym tłumaczeniem), postanowiłam w końcu sięgnąć po tę pozycję.
„Księżniczka po przejściach” jest autobiografią Fisher, skupiającą się przede wszystkim na jej uzależnieniach i relacjach z rodziną.
Niektóre aspekty jej życia były mi znane, ale nigdy nie zgłębiałam się jakoś szczególnie w ten temat, dlatego byłam naprawdę zaskoczona niektórymi z nich. Patrząc na ilość uzależnień i choroby psychiczne nie mogę nie być pod wrażeniem, że udało jej się z tego wyjść. Niestety jeszcze bardziej przygnębiający staje się fakt, że aktorka zmarła zbyt wcześnie.
Najciekawszą częścią książki są chyba fragmenty dotyczące relacji Carrie z jej matką Debbie Reynolds. Niczego nowego nie odkryję, kiedy napiszę, że była to relacja skomplikowana, bo chociaż z pozoru życie córki gwizdy filmowej musi być bajką, to tak naprawdę nic nie jest takie, jak się wydaje. Z dużą ciekawością sięgnę teraz po „Pocztówki znad krawędzi”, czyli książkę opartą na tym właśnie wątku z życia autorki.
Największą zaletą tej pozycji jest zdecydowanie styl Carrie. Humor, lekkość pióra czy dystans, z jakim autorka podchodzi np. do swoich uzależnień, sprawiają, że „Księżniczkę po przejściach” czyta się naprawdę dobrze. Niestety z powodu tego, że sięgnęłam po polskie tłumaczenie ciężko było mi wyobrazić sobie głos Carrie, ale koniecznie muszę teraz obejrzeć show, na którym książka bazuje. W czasie lektury naszła mnie myśl, że chciałabym umieć podejść do swojego życia z bodaj najmniejszym ułamkiem humoru i dystansu, który posiadała Fisher. Myślę, że żyłoby mi się odrobinę lepiej ;)
W książce znalazło się dość sporo zdjęć, nie tylko samej autorki na różnych etapach jej życia, ale też większości wymienionych w tekście osób. Fajnie wzbogaciło to lekturę i było bardzo pomocne, w szczególności przy opisach skomplikowanych rodzinnych powiązań autorki.
Chociaż pełen polski tytuł autobiografii Fisher brzmi „Księżniczka po przejściach. Nie tylko o Gwiezdnych Wojnach” byłam odrobinę rozczarowana, jak mało było o wpływie tych filmów na jej życie. Nie jestem niezadowolona z tematów, które poruszyła autorka czy z anegdot, które opowiedziała, po prostu patrząc na okładkę i całą oprawę graficzną chyba dałam się nabrać na marketing i oczekiwałam odrobinę czegoś innego.
Jak dla mnie największą wadą „Księżniczki po przejściach” jest jednak jej długość. Książka ma niespełna 180 stron, z czego wiele miejsca zajmują zdjęcia, nawet się nie zorientowałam, kiedy ją przeczytałam.
Jestem zadowolona z lektury „Księżniczki po przejściach” Carrie Fisher, szkoda tylko, że pozostawiła mnie z niedosytem. Nie pozostało mi teraz nic innego, tylko jak najszybciej sięgnąć po „Pamiętnik księżniczki” lub obejrzeć „Księżniczkę na kacu” i zapełnić tę pustkę.
(opis wydawcy)
O „Wishful Drinking” lub po polsku „Księżniczce po przejściach. Nie tylko o gwiezdnych wojnach” (dłuższego tytułu chyba nie można było wymyślić) słyszałam już jakiś czas temu. Jednak dopiero po tym, jak jakiś czas temu natrafiłam na fragmenty show o tym samym tytule (które po polsku nazywa się „Księżniczka na kacu”, co moim zdaniem jest o wiele lepszym tłumaczeniem), postanowiłam w końcu sięgnąć po tę pozycję.
„Księżniczka po przejściach” jest autobiografią Fisher, skupiającą się przede wszystkim na jej uzależnieniach i relacjach z rodziną.
Niektóre aspekty jej życia były mi znane, ale nigdy nie zgłębiałam się jakoś szczególnie w ten temat, dlatego byłam naprawdę zaskoczona niektórymi z nich. Patrząc na ilość uzależnień i choroby psychiczne nie mogę nie być pod wrażeniem, że udało jej się z tego wyjść. Niestety jeszcze bardziej przygnębiający staje się fakt, że aktorka zmarła zbyt wcześnie.
Najciekawszą częścią książki są chyba fragmenty dotyczące relacji Carrie z jej matką Debbie Reynolds. Niczego nowego nie odkryję, kiedy napiszę, że była to relacja skomplikowana, bo chociaż z pozoru życie córki gwizdy filmowej musi być bajką, to tak naprawdę nic nie jest takie, jak się wydaje. Z dużą ciekawością sięgnę teraz po „Pocztówki znad krawędzi”, czyli książkę opartą na tym właśnie wątku z życia autorki.
Największą zaletą tej pozycji jest zdecydowanie styl Carrie. Humor, lekkość pióra czy dystans, z jakim autorka podchodzi np. do swoich uzależnień, sprawiają, że „Księżniczkę po przejściach” czyta się naprawdę dobrze. Niestety z powodu tego, że sięgnęłam po polskie tłumaczenie ciężko było mi wyobrazić sobie głos Carrie, ale koniecznie muszę teraz obejrzeć show, na którym książka bazuje. W czasie lektury naszła mnie myśl, że chciałabym umieć podejść do swojego życia z bodaj najmniejszym ułamkiem humoru i dystansu, który posiadała Fisher. Myślę, że żyłoby mi się odrobinę lepiej ;)
W książce znalazło się dość sporo zdjęć, nie tylko samej autorki na różnych etapach jej życia, ale też większości wymienionych w tekście osób. Fajnie wzbogaciło to lekturę i było bardzo pomocne, w szczególności przy opisach skomplikowanych rodzinnych powiązań autorki.
Chociaż pełen polski tytuł autobiografii Fisher brzmi „Księżniczka po przejściach. Nie tylko o Gwiezdnych Wojnach” byłam odrobinę rozczarowana, jak mało było o wpływie tych filmów na jej życie. Nie jestem niezadowolona z tematów, które poruszyła autorka czy z anegdot, które opowiedziała, po prostu patrząc na okładkę i całą oprawę graficzną chyba dałam się nabrać na marketing i oczekiwałam odrobinę czegoś innego.
Jak dla mnie największą wadą „Księżniczki po przejściach” jest jednak jej długość. Książka ma niespełna 180 stron, z czego wiele miejsca zajmują zdjęcia, nawet się nie zorientowałam, kiedy ją przeczytałam.
Jestem zadowolona z lektury „Księżniczki po przejściach” Carrie Fisher, szkoda tylko, że pozostawiła mnie z niedosytem. Nie pozostało mi teraz nic innego, tylko jak najszybciej sięgnąć po „Pamiętnik księżniczki” lub obejrzeć „Księżniczkę na kacu” i zapełnić tę pustkę.
słyszałam tylko o "Pamiętniku księżniczki" i tam chyba jest więcej o Gwiezdnych wojnach, ale ta ksiażka też wyglada ciekawie, o życiu Carrie praktycznie nic nie wiem a chciałabym się zapoznać i na pewno wezmę pod uwagę te pozycję!
OdpowiedzUsuńWłaśnie na to w "Pamiętniku księżniczki" liczę, więcej gwiezdnych wojen ;)
UsuńCzytałam książkę w oryginale i chyba rzeczywiście masz rację, że po angielsku jakoś tak od razu słyszy się jej głos:) Oj, chyba bycie dzieckiem gwiazdy Hollywood rzadko jest bajką, bo o ludziach nie skrzywionych przez życie pod ciągłą obserwacją raczej nie słyszymy. W każdym razie Carrie Fisher była niezwykle ciekawą kobietą i bardzo szkoda, że już jej z nami nie ma.
OdpowiedzUsuńWłaśnie z tego powodu długo się wahałam czy nie zamówić sobie oryginału, ale w końcu polska cena zwyciężyła, na szczęście jest jeszcze show, które na pewno obejrzę ;)
Usuń